Pewnie każdy z Was słyszał o piosence "Don't let me go" - Harrego .
Zauważcie fragment tej piosenki
" Now you were standing there right in front of me
I hold it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I've never noticed how bright they would be"
TŁUMACZENIE:
Stoisz przede mną
Jestem przestraszony i trudniej mi oddychać
Światła nagle oślepiają mnie
Nigdy nie zauważałem, jak jasne mogą być
Moim zdaniem w tej zwrotce chodzi o Larrego. O to, że Modest karze im
się ukrywać. " Jestem przestraszony i trudniej mi oddychać" - może
Harry boi się Modestu, boi się, że on ich od siebie oddali (ich, czyli
Harrego i Louisa) .
"Światła nagle oślepiają mnie
Nigdy nie
zauważałem, jak jasne mogą być" - A jesli tutaj chodzi o to, że światło
(czyli Modest) razi po oczach, czyli oślepia, przez co człowiek nie
widzi. Może chodiz mu o to, że ludzie nie zauważają Larrego, bo modest
to "przyćmiewa" ?
To tylko moja sentencja na ten temat.
Proszę, jeśli kopiujecie, piszcie VIA, bo to ważne.
Miło by było, gdyby ktoś skomentował, co sądzi.
Bez hejtów proszę.
To tylko moja opinia.
Jeśli chcecie skopiować, to proszę zapytać na moim TT @Daria543
poniedziałek, 24 czerwca 2013
sobota, 22 czerwca 2013
Zayn część.2
Na początku dziękuję za ponad 22tys. wejść na bloga :)
______________________________________________-
-A czemu pytasz?-mama się zapytała.
-A tak sobie.
Poszłaś do swojego pokoju.
"Boże.Ale jak to?!Przecież ja to taka mysz,szara a on??!!"Myślałaś.
Około 22 poszłaś spać.
Rano zaspałaś do szkoły.
Weszłaś do klasy.
-Czemu się spóźniłaś?-zapytała wychowawczyni.
-Zaspałam.
-Dobrze siadaj.
Usiadłaś i wyciągnęłaś książki.
Zobaczyłaś nowy rysunek na ławce: Serduszko,a pod nim napisane Zayn + [T.I]
Uśmiechnęłaś się.Nie przejmowałaś się tym co mówiła wychowawczyni.
Poczułaś,że ktoś puka cię w plecy.Odwróciłaś się.To Caroline,trzymała zwitek papieru.
-Od Zayna.-powiedziała.
Wzięłaś kartkę i odwinęłaś.Przeczytałaś
Długo się zastanawiałem,ale wreszcie wiem co do ciebie czuję.
Myślałem,że jesteś dziewczyną jak inne,zakochasz się i tyle.
A wcale tak nie jest.Zakochałem się.W tobie.Jesteś dziewczyną
moich marzeń.Co powiesz na związek?
Byłaś prze szczęśliwa.Odpisałaś:
Zayn,ja nie wiem co mam powiedzieć!Jestem prze szczęśliwa
A co do związku możemy spróbować.
P.S: Skąd wiedziałeś że lubię róże?
I dałaś kartkę Caroline.Po chwili usłyszałaś dzwonek.
Podszedł do ciebie Zayn i złapał za rękę.
-Róże?Skąd wiedziałem?Od [I.T.P].
-Ah,to tak.-uśmiechnęłaś się.
-Czyli jesteśmy razem,tak?
-Tak.
-Mogę cię pocałować?-Zayn zapytał tak,jakby pytał się o najważniejszą rzecz na świecie.
-No dobrze.
KONIEC
Wiem,że krótko,ale nie mam W E N Y przez cały tydzień i już żyje wakacjami. :))
______________________________________________-
-A czemu pytasz?-mama się zapytała.
-A tak sobie.
Poszłaś do swojego pokoju.
"Boże.Ale jak to?!Przecież ja to taka mysz,szara a on??!!"Myślałaś.
Około 22 poszłaś spać.
Rano zaspałaś do szkoły.
Weszłaś do klasy.
-Czemu się spóźniłaś?-zapytała wychowawczyni.
-Zaspałam.
-Dobrze siadaj.
Usiadłaś i wyciągnęłaś książki.
Zobaczyłaś nowy rysunek na ławce: Serduszko,a pod nim napisane Zayn + [T.I]
Uśmiechnęłaś się.Nie przejmowałaś się tym co mówiła wychowawczyni.
Poczułaś,że ktoś puka cię w plecy.Odwróciłaś się.To Caroline,trzymała zwitek papieru.
-Od Zayna.-powiedziała.
Wzięłaś kartkę i odwinęłaś.Przeczytałaś
Długo się zastanawiałem,ale wreszcie wiem co do ciebie czuję.
Myślałem,że jesteś dziewczyną jak inne,zakochasz się i tyle.
A wcale tak nie jest.Zakochałem się.W tobie.Jesteś dziewczyną
moich marzeń.Co powiesz na związek?
Byłaś prze szczęśliwa.Odpisałaś:
Zayn,ja nie wiem co mam powiedzieć!Jestem prze szczęśliwa
A co do związku możemy spróbować.
P.S: Skąd wiedziałeś że lubię róże?
I dałaś kartkę Caroline.Po chwili usłyszałaś dzwonek.
Podszedł do ciebie Zayn i złapał za rękę.
-Róże?Skąd wiedziałem?Od [I.T.P].
-Ah,to tak.-uśmiechnęłaś się.
-Czyli jesteśmy razem,tak?
-Tak.
-Mogę cię pocałować?-Zayn zapytał tak,jakby pytał się o najważniejszą rzecz na świecie.
-No dobrze.
KONIEC
Wiem,że krótko,ale nie mam W E N Y przez cały tydzień i już żyje wakacjami. :))
niedziela, 16 czerwca 2013
Imagin z Harrym
( W TYM IMAGINIE HARRY NIE JEST SŁWANY)
- Już jesteśmy córciu na miejscu - usłyszałaś głos swojej mamy.
Otworzyłaś oczy i ujrzałaś wasz nowy dom. Musieliście się wyprowadzić, bo twój tata dostał świetną ofertę pracy i nie mógł tego zaprzepaścić. Ty nie stawiałaś oporu, cieszyłaś się szczęściem rodziców. Ale w głębi serce czułaś ból. Ból związany ze stratą tylu przyjaciół. A tutaj nie znasz nikogo. Musisz zaprzyjaźnić się z kimś na nowo.
Następnego dnia rano wstałaś wcześniej, by już pierwszego dnia nie spóźnić się na lekcje. Spakowałaś plecak i poszłaś na autobus. Starałaś się tego po sobie nie okazywać, ale byłaś strasznie zdenerwowana. Weszłaś do swojej nowej szkoły. Poszłaś do sali nr 26 w której miałaś pierwszą lekcję.
- Kochani, to jest [t.i] nasza nowa uczennica. - przedstawiła Cię twoja nowa wychowawczyni.
Pokazała palcem gdzie masz usiąść. Przypadło Ci miejsce obok zielonookiego loczka. Już na samym początku wpadł Ci w oko. Ale ty nie wierzysz już w miłość, po tym co Ci zrobił twój były, po tym jak Cię zdradził.
Zaczęliście rozmawiać.
-Cześć, jestem Harry - zaczął przystojniak
- A ja [t.i] .
- Miło mi poznać.
- Jestem nowa, nikogo tu nie znam.
- Mnie już znasz. Może spotkamy się po lekcjach? - zaproponował.
- Mhm ..
Cały dzień spędziłaś z loczkiem. Był taki miły. Zapoznał Cię z resztą klasy. Wszyscy byli mili. Postanowiliście spotkać się całą klasą po lekcjach. Poszliście do wesołego miasteczka i na lody. Było już późno, więc się rozeszliście. Harry zaproponował, że Cię odprowadzi. Całą drogę rozmawialiści i śmialiście się. Niestety, Twój dom był blisko, więc za długo to nie trwało.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
- To czysta przyjemność. - odpowiedział Harry, po czym pocałował Cię w policzek na zakończenie spotkania.
Próbowałaś, zachować zimną krew i się nie zarumienić, ale w środku czułaś stado motyki.
Weszłaś do domu i co tam zastałaś. Oczywiście Twoich rodziców w oknie.
- Kto to był kochanie? - powiedzieli na samo przywitanie.
- Kolega.
- Mhm, kolega, ps . - zaczęli mruczeć pod nosem .
Ale czułaś, że oni mieli rację. Po twoich niełatwych przeżyciach po raz kolejny się zakochałaś ...
I taki minął rok na spotykaniu się ze znajomymi i z Harrym, do którego czyłaś coś więcej. Po roku już "znaliście się jak łyse konie" . Ty nadal nie powiedziałaś mu co do niego czujesz, bo bałaś się odrzucenia.
* oczami Harrego *
Znam ją już tyle czasu. Jak mam jej powiedzieć, że ją kocham? A jak mnie odrzuci? Jak mnie wyśmieje?
- Harry idioto - rzuciła Ania, wasza koleżanka - pokaż, że jesteś mężczyzną, pokaż że masz jaja i powiedz jej co czujesz.
- Myślisz, że to łatwe...
* koniec oczami Harrego*
Lekcje się skończyły. Hazz zaproponował, że odprowadzi Cię do domu. Po drodze widziałaś, że coś go gryzie, że się denerwuje. Nie odzywał się, a ze szkoły do domu jeszcze 30 minut drogi.
Postanowiłaś, że zapytasz go, co się stało:
T: Harry, co Ci jest ?
H: Nie, nic.
T: Znam cię ponad rok. widzę, że coś jest nie tak, jak powinno.
H: To aż tak widać?
T: Bardziej niż myślisz.
H: Okej, denerwuję się, bo podoba mi się pewna dziewczyna.
To był dla Ciebie cios prosto w serce. Myślałaś, żeby tylko nie płakać.
T: I w czym problem?
H: Bo nie wiem, jak mam jej to powiedzieć. Nie wiem, co zrobić. Pomożesz?
T: A w czym mam pomóc?
H: Doradź mi !
T: Jakbym była Tobą, to bym ją pocałowała.
H: Myślisz?
T: Jestem pewna.
Widziałaś, że p otej rozmowie Harry zrobił się jakiś weselszy. Cieszyłaś się jego szczęściem, w końcu kogoś znalazł. Może Tobie też się uda. Zaczął padać deszcz. Padać? Zaczął lać. A tu jeszcze 15 minut drogi do domu. Zaczęliście biec. Nagla Harry zatrzymał się i złapał Cię za rękę. Mocno przyciągnął do siebie i pocałował.
H: Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu.
T: A ta dziewczyna?
H: Właśnie stoi tutaj.
Byłaś bardzo szczęśliwa, ale deszcz nie przestawał padać.
Harry wziął Cię na ręce i pobiegł z Tobą do domu.
Podoba się ?
- Już jesteśmy córciu na miejscu - usłyszałaś głos swojej mamy.
Otworzyłaś oczy i ujrzałaś wasz nowy dom. Musieliście się wyprowadzić, bo twój tata dostał świetną ofertę pracy i nie mógł tego zaprzepaścić. Ty nie stawiałaś oporu, cieszyłaś się szczęściem rodziców. Ale w głębi serce czułaś ból. Ból związany ze stratą tylu przyjaciół. A tutaj nie znasz nikogo. Musisz zaprzyjaźnić się z kimś na nowo.
Następnego dnia rano wstałaś wcześniej, by już pierwszego dnia nie spóźnić się na lekcje. Spakowałaś plecak i poszłaś na autobus. Starałaś się tego po sobie nie okazywać, ale byłaś strasznie zdenerwowana. Weszłaś do swojej nowej szkoły. Poszłaś do sali nr 26 w której miałaś pierwszą lekcję.
- Kochani, to jest [t.i] nasza nowa uczennica. - przedstawiła Cię twoja nowa wychowawczyni.
Pokazała palcem gdzie masz usiąść. Przypadło Ci miejsce obok zielonookiego loczka. Już na samym początku wpadł Ci w oko. Ale ty nie wierzysz już w miłość, po tym co Ci zrobił twój były, po tym jak Cię zdradził.
Zaczęliście rozmawiać.
-Cześć, jestem Harry - zaczął przystojniak
- A ja [t.i] .
- Miło mi poznać.
- Jestem nowa, nikogo tu nie znam.
- Mnie już znasz. Może spotkamy się po lekcjach? - zaproponował.
- Mhm ..
Cały dzień spędziłaś z loczkiem. Był taki miły. Zapoznał Cię z resztą klasy. Wszyscy byli mili. Postanowiliście spotkać się całą klasą po lekcjach. Poszliście do wesołego miasteczka i na lody. Było już późno, więc się rozeszliście. Harry zaproponował, że Cię odprowadzi. Całą drogę rozmawialiści i śmialiście się. Niestety, Twój dom był blisko, więc za długo to nie trwało.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
- To czysta przyjemność. - odpowiedział Harry, po czym pocałował Cię w policzek na zakończenie spotkania.
Próbowałaś, zachować zimną krew i się nie zarumienić, ale w środku czułaś stado motyki.
Weszłaś do domu i co tam zastałaś. Oczywiście Twoich rodziców w oknie.
- Kto to był kochanie? - powiedzieli na samo przywitanie.
- Kolega.
- Mhm, kolega, ps . - zaczęli mruczeć pod nosem .
Ale czułaś, że oni mieli rację. Po twoich niełatwych przeżyciach po raz kolejny się zakochałaś ...
I taki minął rok na spotykaniu się ze znajomymi i z Harrym, do którego czyłaś coś więcej. Po roku już "znaliście się jak łyse konie" . Ty nadal nie powiedziałaś mu co do niego czujesz, bo bałaś się odrzucenia.
* oczami Harrego *
Znam ją już tyle czasu. Jak mam jej powiedzieć, że ją kocham? A jak mnie odrzuci? Jak mnie wyśmieje?
- Harry idioto - rzuciła Ania, wasza koleżanka - pokaż, że jesteś mężczyzną, pokaż że masz jaja i powiedz jej co czujesz.
- Myślisz, że to łatwe...
* koniec oczami Harrego*
Lekcje się skończyły. Hazz zaproponował, że odprowadzi Cię do domu. Po drodze widziałaś, że coś go gryzie, że się denerwuje. Nie odzywał się, a ze szkoły do domu jeszcze 30 minut drogi.
Postanowiłaś, że zapytasz go, co się stało:
T: Harry, co Ci jest ?
H: Nie, nic.
T: Znam cię ponad rok. widzę, że coś jest nie tak, jak powinno.
H: To aż tak widać?
T: Bardziej niż myślisz.
H: Okej, denerwuję się, bo podoba mi się pewna dziewczyna.
To był dla Ciebie cios prosto w serce. Myślałaś, żeby tylko nie płakać.
T: I w czym problem?
H: Bo nie wiem, jak mam jej to powiedzieć. Nie wiem, co zrobić. Pomożesz?
T: A w czym mam pomóc?
H: Doradź mi !
T: Jakbym była Tobą, to bym ją pocałowała.
H: Myślisz?
T: Jestem pewna.
Widziałaś, że p otej rozmowie Harry zrobił się jakiś weselszy. Cieszyłaś się jego szczęściem, w końcu kogoś znalazł. Może Tobie też się uda. Zaczął padać deszcz. Padać? Zaczął lać. A tu jeszcze 15 minut drogi do domu. Zaczęliście biec. Nagla Harry zatrzymał się i złapał Cię za rękę. Mocno przyciągnął do siebie i pocałował.
H: Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu.
T: A ta dziewczyna?
H: Właśnie stoi tutaj.
Byłaś bardzo szczęśliwa, ale deszcz nie przestawał padać.
Harry wziął Cię na ręce i pobiegł z Tobą do domu.
Podoba się ?
sobota, 15 czerwca 2013
Zayn CZĘŚĆ 1
Imagin z dedykacją dla Aleksandry Smoczyńskiej.Całość dzieje się,kiedy Zayn nie jest jeszcze znany a 1D nie istnieje.To mój pierwszy imagin częściowy więc bądźcie wyrozumiali,jeżeli coś nie wyjdzie :)
---------------------------------
Obudziłaś się po środku nocy.Nie mogłaś spać.Cały czas myślałaś o Zaynie - jeden z najładniejszych chłopaków w szkole.Znowu zaczęłaś myśleć,że ty szara myszka jak ty nigdy nie będzie z takim popularnym chłopakiem jak Zayn."No nic.Jakoś sobie poradzę"I zasnęłaś.
Następnego dnia w szkole pokłóciłaś się z najlepszą przyjaciółką.Wiedziała wiele twoich sekretów,nawet o Zaynie.Nie przypuszczałaś,że sprawa się tak potoczy.Po lekcjach zobaczyłaś Zayna ze swoją paczką przy bramie szkolnej.Mulat rzucił placak w kąt i złapał cię.
-Podobno ci się podobam?-zapytał spokojnie.
Milczałaś.
Nie chciałaś kłamać,ani przyznać się do prawdy .Patrzyłaś się prosto w jego piękne,ciemne oczy.
-Odpowiedz na pytanie:Podobam ci się?- zapytał trochę groźniej.
Zaczęłaś płakać.Byłaś bezradna.Upadłaś na ziemię.
-Zayn,zostaw ją!Nie widzisz w jakim jest stanie?-ktoś z paczki zaczął cię bronić.
I tak było przez kilka następnych dni.Od tamtego pierwszego dnia wiele osób zaczęło na ciebie bluzgać. Zostałaś sama.Jak palec.W czwartek,Zayn i jego paczka znowu cię zaczepili i wypytywali.Ale tym razem było inaczej....
-Podobam ci się?-Zayn zapytał spokojnie.
-Nie odpowiem na to pytanie,póki nie powiesz od kogo masz tą informację.-powiedziałaś stanowczo.
Zayn popatrzył na ciebie,potem na paczkę,to znowu na ciebie i powiedział;
-Od [I.T.P(imię tw przyjaciółki)].A teraz odpowiedz;Podobam ci się?
-Tak.Nie będę tego ukrywać.A teraz mam pytanie:Będziecie mnie tak codziennie zaczepaić?
-Nie.Chciałem wiedzieć tylko to jedno.
I odeszłaś.
Następnego dnia w szkole nie było Zayna. Miałaś nadzieję,że jego paczka cię nie zaczepi.A jednak.
-Ej,tobie się serio podoba Zayn,nie?-spytała krótko ścięta brunetka Caroline.To ona "obroniła" cię za pierwszym razem.
-T-tak.
-Bo wiesz,ty jemu się też podobasz.Chociaż to niemożliwe.
Nastała cisza.Odeszłaś.Nie wiedziałaś czy masz jej wierzyć.
Gdy wróciłaś do domu,na stole w kuchni leżał bukiet czerwonych i białych róż.
"Barwy Narodowe.Jak ja tęsknie z Polską"pomyślałaś.
-Mamo,kiedy kupiłaś?-spytałaś?
-To nie ja.
-A kto??
-Jakiś chłopak,mówił,że dla ciebie.
-Jak wyglądał?
-Ciemna karnacja,chyba mulat. Czarne włosy.
Caroline mówiła prawdę.
----------------------------------------------
Następna część niedługo!
---------------------------------
Obudziłaś się po środku nocy.Nie mogłaś spać.Cały czas myślałaś o Zaynie - jeden z najładniejszych chłopaków w szkole.Znowu zaczęłaś myśleć,że ty szara myszka jak ty nigdy nie będzie z takim popularnym chłopakiem jak Zayn."No nic.Jakoś sobie poradzę"I zasnęłaś.
Następnego dnia w szkole pokłóciłaś się z najlepszą przyjaciółką.Wiedziała wiele twoich sekretów,nawet o Zaynie.Nie przypuszczałaś,że sprawa się tak potoczy.Po lekcjach zobaczyłaś Zayna ze swoją paczką przy bramie szkolnej.Mulat rzucił placak w kąt i złapał cię.
-Podobno ci się podobam?-zapytał spokojnie.
Milczałaś.
Nie chciałaś kłamać,ani przyznać się do prawdy .Patrzyłaś się prosto w jego piękne,ciemne oczy.
-Odpowiedz na pytanie:Podobam ci się?- zapytał trochę groźniej.
Zaczęłaś płakać.Byłaś bezradna.Upadłaś na ziemię.
-Zayn,zostaw ją!Nie widzisz w jakim jest stanie?-ktoś z paczki zaczął cię bronić.
I tak było przez kilka następnych dni.Od tamtego pierwszego dnia wiele osób zaczęło na ciebie bluzgać. Zostałaś sama.Jak palec.W czwartek,Zayn i jego paczka znowu cię zaczepili i wypytywali.Ale tym razem było inaczej....
-Podobam ci się?-Zayn zapytał spokojnie.
-Nie odpowiem na to pytanie,póki nie powiesz od kogo masz tą informację.-powiedziałaś stanowczo.
Zayn popatrzył na ciebie,potem na paczkę,to znowu na ciebie i powiedział;
-Od [I.T.P(imię tw przyjaciółki)].A teraz odpowiedz;Podobam ci się?
-Tak.Nie będę tego ukrywać.A teraz mam pytanie:Będziecie mnie tak codziennie zaczepaić?
-Nie.Chciałem wiedzieć tylko to jedno.
I odeszłaś.
Następnego dnia w szkole nie było Zayna. Miałaś nadzieję,że jego paczka cię nie zaczepi.A jednak.
-Ej,tobie się serio podoba Zayn,nie?-spytała krótko ścięta brunetka Caroline.To ona "obroniła" cię za pierwszym razem.
-T-tak.
-Bo wiesz,ty jemu się też podobasz.Chociaż to niemożliwe.
Nastała cisza.Odeszłaś.Nie wiedziałaś czy masz jej wierzyć.
Gdy wróciłaś do domu,na stole w kuchni leżał bukiet czerwonych i białych róż.
"Barwy Narodowe.Jak ja tęsknie z Polską"pomyślałaś.
-Mamo,kiedy kupiłaś?-spytałaś?
-To nie ja.
-A kto??
-Jakiś chłopak,mówił,że dla ciebie.
-Jak wyglądał?
-Ciemna karnacja,chyba mulat. Czarne włosy.
Caroline mówiła prawdę.
----------------------------------------------
Następna część niedługo!
środa, 5 czerwca 2013
Larry +18
-Mamo,idę na imprezę ok?-wołasz z pokoju.
-Dobrze,ale nie rób tam nic nie stosownego.-słyszysz w odpowiedzi
_Mam przecież 19 lat mamo!
Więc zaczęłaś się zbierać.Ubrałaś się w czarne Conversy,sukienkę w paski i na głowę bandankę.
-Ulala,ładnie wyglądasz.-słyszysz gdy przechodzisz obok salonu.To twój tata.-Pod wieść cię?
-Poproszę.
Twój tata zawiózł pod podany adres.
-Kto tu mieszka?-powiedział twój tata,gdy zobaczył willę.
-Harry...No wiesz,ten z klasy.
-Dobrze.Ja idę,baw się dobrze pa!
-Pa tato.
Weszłaś do willi.W środku wszyscy z klasy.
-Cześć wam!-powiedziałaś.
-Cześć [T.I]-przestraszyłaś się,bo usłyszałaś to niespodziewanie,zza siebie.Poczułaś,że ktoś cię objął.To był on.Louis.Przystojny kuzyn Harrego,a zarazem twój przyjaciel
-Myślałem,że nie przyjdziesz.-po tym zdaniu cmoknął cię w policzek.
-Przyszłam,przyszłam.
Marchewkowy ściągnął ci kurtkę.
-Paski? *.* Oo paski!-zaczął Lou.
Zaczęłaś się śmiać.
Poszliście do salonu,do innych.Usiedliście w waszym ulubionym miejscu u Hazzy-na kanapie pod oknem.To właśnie tam siedzieliście,gdy się poznaliście.
Czekaliście jeszcze na Rose-dziewczynę Harrego.Przyszła około 10 minut później.
Zaczęła się impreza.
Najpierw muza na fulla,chipsy,cola,ciastka itp.Jak zwyczajne przyjęcie urodzinowe.Około 2 godziny później usłyszeliście dzwonek.
-O,przyszła przesyłka,nareszcie.-powiedział Harry i poszedł otworzyć.
Widzieliście,jak wręcza facetowi kilka tysięcy. Niektórym pojawił się dziwny uśmiech na twarzy. Louisowi też.
Loczek wrócił z paczką do salonu i powiedział.
-No to teraz dopiero będzie zabawa,hehe.-powiedział.
Rozpakował paczkę.Była duża.Były w nim małe czarne pudełeczka.
-Ile nas jest?1...3...5...7...18....26.Ok.Wystarczy dla wszystkich.-Hazz powiedział podejrzanie.
Każdemu wręczył pudełeczko.
-Jeszcze nie otwierajcie.Zaraz przyniosę coś do popicia.-powiedział.
Poszedł do kuchni.Usłyszeliście szkoło obijające się o siebie.Harry wrócił trzymając w ręku butelki z alkoholem.
-Louis,chodź,pomożesz mi wziąć kieliszki.
I tak 26 kieliszków było w salonie.Harry rozlał alkohol.
-No spoko,to teraz otwieramy pudełka,nie?-zaśmiał się.
Otworzyliście.Byłaś przerażona.Ale jak to?Harry,twój kolega,chciał was wszystkich naćpać?W pudełku był joint (narkotyk) i zapalniczka.
Lou wrócił do ciebie i zdziwiony zapytał?
-Co się tak patrzysz?
-Bo ja...nigdy nie brałam narkotyków.
-E tam.Ja też nie,ale spróbować można,nie?
-No,ale wiesz..W jeden dzień alkohol i narkotyki?To nie przesada?
-Nie!Dobra,chodź zapalaj.
Zapaliłaś.Poczułaś przyjemny zapach.
-No weź do buzi i pociągnij.
Zrobiłaś to.Nie smakowało ci to,ale nie chciałaś skończyć.Nie wiedziałaś czemu.
Podszedł do was Harry.
-I co,smakuje?
-No nawet.
-To popij.
-Że co?
-No napij się.-Hazz podał ci kieliszek.
Napiłaś się.Poczułaś się bosko.
-Harry,masz jeszcze jointy?-spytałaś.Chciałaś jeszcze.
-Jointów nie,ale proszek.
-To dawaj.
I tak było kilka razy nie tylko z tobą.
Po około godzinie wszyscy byli naćpani.
-To co teraz?-pytałaś się.
-Nie wieeem.-powiedział Louis.
-Ej,a może butelka?-zaproponowała Rose.
-A na co?-Lou się uśmiechnął.
-Na sex!!-krzyczał Harry.
Wszyscy usiedliście w kółku.Na przemian-dziewczyna,chłopak,dziewczyna,chłopak.Wypadło,żę Lou był na przeciwko ciebie,a obok-Harry.
Loczek zakręcił.Wypadło na Emily,klasową przylepę i Adriana-kujona.
Rozebrali się.Emily rozchyliła nogi,a Adrian w nią wszedł.Zachciało się tego samego.
Słyszałaś już wiele razy,że to przyjemne.
Harry kręcił około 10 razy.Ani raz nie wypadło na ciebie.
-Dobra,nie chce mi się już kręcić.Lou,teraz ty.-powiedział organizator przyjęcia.
-No,ja kręcę,to moje zasady.Jeżeli czubkiem wypadnie na chłopaka-ma pełną władzę nad dziewczyną.Jeżeli dołem-jest na odwrót.
I zakręcił.Wtedy wydało na ciebie i na niego.Na kogo czubkiem?Na niego.Trochę się przestraszyłaś.To był twój pierwszy raz.Ale nie stawiałaś oporów.Lou kazał ci się położyć w środku kółka.Zaczął cię rozbierać.Najpierw sukienka i stanik.Nie mógł sobie poradzić ze stanikiem,więc go urwał.Poczułaś ja dotyka twoich piersi.Nagle przestał,szepnął coś do Harrego i znowu wrócił.Zaczął skręcać twoje sutki,aż do czasu,kiedy stwardniały.W tym czasie wrócił Loczek ze sznurkami,wibratorem i szampanem.Związał ci ręce,nogi i przywiązał do stolików.Lou zabrał się za dół.Miałaś na sobie tylko majtki.Rozerwał je,tak jak stanik.Najpierw dotknął twojej cnoty po wierzchu.Potem poczułaś,że wszedł w ciebie.Zaczęłaś wyć z zachwytu.Poczułaś się jak w niebie.To było jeszcze lepsze niż narkotyki.Chwilę potem Lou doprowadził cię do orgazmu.Wyszedł z ciebie i zaczął zlizywać soki.Wziął otwieracz i otworzysz szampana.Włożył ci go.Poczułaś jak płyn przelewa ci się w cnocie.Potem wibrator.I tak około godziny.Kilka dni potem Lou zapytał się:
-Chciałabyś ze mną chodzić?
-Nie wiem.
-Czemu?
-Bo wiesz.Pierwszy raz miałam,gdy byłam naćpana.
-No ale wiesz.To była impreza.A na niej dzieje się wiele różnych rzeczy.
-Dobra.Ale nikomu nie mów!
-Nie powiem,nie martw się.-po tych słowach Louis cię pocałował.
THE END
I jak?Podoba się?Jeżeli tak,to super ;)
Piszcie z kim chcecie następny i jaki.
-Dobrze,ale nie rób tam nic nie stosownego.-słyszysz w odpowiedzi
_Mam przecież 19 lat mamo!
Więc zaczęłaś się zbierać.Ubrałaś się w czarne Conversy,sukienkę w paski i na głowę bandankę.
-Ulala,ładnie wyglądasz.-słyszysz gdy przechodzisz obok salonu.To twój tata.-Pod wieść cię?
-Poproszę.
Twój tata zawiózł pod podany adres.
-Kto tu mieszka?-powiedział twój tata,gdy zobaczył willę.
-Harry...No wiesz,ten z klasy.
-Dobrze.Ja idę,baw się dobrze pa!
-Pa tato.
Weszłaś do willi.W środku wszyscy z klasy.
-Cześć wam!-powiedziałaś.
-Cześć [T.I]-przestraszyłaś się,bo usłyszałaś to niespodziewanie,zza siebie.Poczułaś,że ktoś cię objął.To był on.Louis.Przystojny kuzyn Harrego,a zarazem twój przyjaciel
-Myślałem,że nie przyjdziesz.-po tym zdaniu cmoknął cię w policzek.
-Przyszłam,przyszłam.
Marchewkowy ściągnął ci kurtkę.
-Paski? *.* Oo paski!-zaczął Lou.
Zaczęłaś się śmiać.
Poszliście do salonu,do innych.Usiedliście w waszym ulubionym miejscu u Hazzy-na kanapie pod oknem.To właśnie tam siedzieliście,gdy się poznaliście.
Czekaliście jeszcze na Rose-dziewczynę Harrego.Przyszła około 10 minut później.
Zaczęła się impreza.
Najpierw muza na fulla,chipsy,cola,ciastka itp.Jak zwyczajne przyjęcie urodzinowe.Około 2 godziny później usłyszeliście dzwonek.
-O,przyszła przesyłka,nareszcie.-powiedział Harry i poszedł otworzyć.
Widzieliście,jak wręcza facetowi kilka tysięcy. Niektórym pojawił się dziwny uśmiech na twarzy. Louisowi też.
Loczek wrócił z paczką do salonu i powiedział.
-No to teraz dopiero będzie zabawa,hehe.-powiedział.
Rozpakował paczkę.Była duża.Były w nim małe czarne pudełeczka.
-Ile nas jest?1...3...5...7...18....26.Ok.Wystarczy dla wszystkich.-Hazz powiedział podejrzanie.
Każdemu wręczył pudełeczko.
-Jeszcze nie otwierajcie.Zaraz przyniosę coś do popicia.-powiedział.
Poszedł do kuchni.Usłyszeliście szkoło obijające się o siebie.Harry wrócił trzymając w ręku butelki z alkoholem.
-Louis,chodź,pomożesz mi wziąć kieliszki.
I tak 26 kieliszków było w salonie.Harry rozlał alkohol.
-No spoko,to teraz otwieramy pudełka,nie?-zaśmiał się.
Otworzyliście.Byłaś przerażona.Ale jak to?Harry,twój kolega,chciał was wszystkich naćpać?W pudełku był joint (narkotyk) i zapalniczka.
Lou wrócił do ciebie i zdziwiony zapytał?
-Co się tak patrzysz?
-Bo ja...nigdy nie brałam narkotyków.
-E tam.Ja też nie,ale spróbować można,nie?
-No,ale wiesz..W jeden dzień alkohol i narkotyki?To nie przesada?
-Nie!Dobra,chodź zapalaj.
Zapaliłaś.Poczułaś przyjemny zapach.
-No weź do buzi i pociągnij.
Zrobiłaś to.Nie smakowało ci to,ale nie chciałaś skończyć.Nie wiedziałaś czemu.
Podszedł do was Harry.
-I co,smakuje?
-No nawet.
-To popij.
-Że co?
-No napij się.-Hazz podał ci kieliszek.
Napiłaś się.Poczułaś się bosko.
-Harry,masz jeszcze jointy?-spytałaś.Chciałaś jeszcze.
-Jointów nie,ale proszek.
-To dawaj.
I tak było kilka razy nie tylko z tobą.
Po około godzinie wszyscy byli naćpani.
-To co teraz?-pytałaś się.
-Nie wieeem.-powiedział Louis.
-Ej,a może butelka?-zaproponowała Rose.
-A na co?-Lou się uśmiechnął.
-Na sex!!-krzyczał Harry.
Wszyscy usiedliście w kółku.Na przemian-dziewczyna,chłopak,dziewczyna,chłopak.Wypadło,żę Lou był na przeciwko ciebie,a obok-Harry.
Loczek zakręcił.Wypadło na Emily,klasową przylepę i Adriana-kujona.
Rozebrali się.Emily rozchyliła nogi,a Adrian w nią wszedł.Zachciało się tego samego.
Słyszałaś już wiele razy,że to przyjemne.
Harry kręcił około 10 razy.Ani raz nie wypadło na ciebie.
-Dobra,nie chce mi się już kręcić.Lou,teraz ty.-powiedział organizator przyjęcia.
-No,ja kręcę,to moje zasady.Jeżeli czubkiem wypadnie na chłopaka-ma pełną władzę nad dziewczyną.Jeżeli dołem-jest na odwrót.
I zakręcił.Wtedy wydało na ciebie i na niego.Na kogo czubkiem?Na niego.Trochę się przestraszyłaś.To był twój pierwszy raz.Ale nie stawiałaś oporów.Lou kazał ci się położyć w środku kółka.Zaczął cię rozbierać.Najpierw sukienka i stanik.Nie mógł sobie poradzić ze stanikiem,więc go urwał.Poczułaś ja dotyka twoich piersi.Nagle przestał,szepnął coś do Harrego i znowu wrócił.Zaczął skręcać twoje sutki,aż do czasu,kiedy stwardniały.W tym czasie wrócił Loczek ze sznurkami,wibratorem i szampanem.Związał ci ręce,nogi i przywiązał do stolików.Lou zabrał się za dół.Miałaś na sobie tylko majtki.Rozerwał je,tak jak stanik.Najpierw dotknął twojej cnoty po wierzchu.Potem poczułaś,że wszedł w ciebie.Zaczęłaś wyć z zachwytu.Poczułaś się jak w niebie.To było jeszcze lepsze niż narkotyki.Chwilę potem Lou doprowadził cię do orgazmu.Wyszedł z ciebie i zaczął zlizywać soki.Wziął otwieracz i otworzysz szampana.Włożył ci go.Poczułaś jak płyn przelewa ci się w cnocie.Potem wibrator.I tak około godziny.Kilka dni potem Lou zapytał się:
-Chciałabyś ze mną chodzić?
-Nie wiem.
-Czemu?
-Bo wiesz.Pierwszy raz miałam,gdy byłam naćpana.
-No ale wiesz.To była impreza.A na niej dzieje się wiele różnych rzeczy.
-Dobra.Ale nikomu nie mów!
-Nie powiem,nie martw się.-po tych słowach Louis cię pocałował.
THE END
I jak?Podoba się?Jeżeli tak,to super ;)
Piszcie z kim chcecie następny i jaki.
sobota, 1 czerwca 2013
Imagin z Niallem
Znacie się z Niallem od ponad 4 lat. Od 2 lat jesteście
parą. Ale ostatnio coś Wam się nie układa. Wczoraj jak do niego zadzwoniłaś,
powiedział, że nie ma czasu, bo musi się uczyć.
Coś było nie tak. Przecież zawsze miał dla Ciebie czas. Rozmawialiście
przez telefon … Teraz nawet głupiego smsa nie potrafi wysłać. Zadzwoniłaś do
swojej przyjaciółki
- Halo, [i.t.p]
mogłabyś do mnie przyjść? – zapytałaś.
-Coś się stało? Już idę! – odpowiedziała i się rozłączyła.
Mieszkała nad Tobą, więc po kilku sekundach była u Ciebie w
pokoju.
Zaczęłaś jej opowiadać:
- Słuchaj, bo wiesz Niall ostatnio nie ma dla mnie czasu.
Nawet smsa nie wyśle.
- Coś sugerujesz?
- Wiesz, ja myślę, że on ma inną dziewczynę. – wydukałaś, po
czym zaczęłaś płakać
- [t.i] nie płacz. On nie jest taki. Ale jeśli chcesz
koniecznie wiedzieć, to możemy za nim pójść.
- Sugerujesz, że mamy go śledzić?
- Jeśli chcesz poznać prawdę, to nie ma wyjścia.
- Wiesz, masz rację. Chodź szybko.
Założyłaś swój płaszcz i trampki i szybko wybiegłyście z
[i.t.p] z domu.
- Wiesz, gdzie jest teraz nasz Horanek? – zapytała [i.t.p]
- Mówił, że idzie do centrum, gdzie zawsze razem chodzimy na
zakupy.
- No to na co czekasz, biegniemy! – powiedziała, po czym
wyruszyłyśmy, że się za nami kurzyło.
Po 20 minutach dobiegłyście na miejsce.
- No to gdzie teraz idziemy? Przecież to centrum jest
ogromne! – powiedziałam zmartwiona.
- Chodźmy na górę – zasugerowała[i.t.p]
Po ruchomych schodach wjechałyśmy na górę.
Nie mogłyśmy uwierzyć w to, co zobaczyłyśmy….
Niall tam być z inną, ładną blondynką. Momentalnie napłynęły
Ci łzy do oczu.
- Hej [t.i] nie płacz, może to tylko koleżanka – pocieszała
mnie.
- Wiesz, może masz rację. Nie będę się przejmować.
Ale po chwili Niall objął ją ręką wokół pasa i pocałował w
policzek.
-Tylko koleżanka … - powiedziałaś i się rozpłakałaś.
Podbiegłaś do Nialla Chłopak nawet gdy Cię zauważył nie
puścił blondynki.
- Kto to jest? Wiesz, nie odpowiadaj, nie chcę Cię znać! –
wykrzyczałaś mu prosto w twarz i uciekłaś.
Twoja przyjaciółka chciała zatrzymać Horana, ale ten pobiegł
za Tobą. W końcu Cię dogonił. Chwycił Twoją rękę. I zaczął:
- Kocham Cię.
Nie ruszyło Cię to. Wykrzyczałaś mu:
To z nią spędzałeś ten czas, którego dla mnie dzisiaj nie
miałeś?!
- tak z nią, ale poczekaj!
Uciekłaś załamana. I tak łatwo Ci to powiedział, bez żadnej
skruchy.
Postanowiłaś, że pójdziesz do jego domu po swoje rzeczy.
Wiedziałaś, że po tym, co się wydało nie będziecie już razem.
Gdy dotarłaś na miejsce stanęłaś jak wryta. Nie mogłaś w to
uwierzyć …
Ścieżka była usypana płatkami róż. Na tarasie stał stół
pięknie nakryty. Wolnym krokiem podeszłaś
w to miejsce. Za Tobą stał Niall w garniturze mówić „Niespodzianka”.
Pomimo tego, co dziś widziałaś postanowiłaś usiąść z
Niallem. Siedzieliście, rozmawialiście, ale musiałaś zapytać :
- Kim była ta dziewczyna?
Niall nic nie odpowiedział. Wstał, podszedł sobie gdzieś. Miałaś
już łzy w oczach. Ale po chwili zobaczyłaś Niella wychodzącego z drzwi z
ogromnym bukietem czerwonych róż. Podszedł do Ciebie, przyklęknął na jedno
kolano i powiedział „ To byłą moja kuzynka, pomagała mi i w czymś”.
Byłaś ciekawa w czym, więc o to zapytałaś.
Chłopak zaczął szperać w kieszeni garnituru. Wyciągnął
czerwone pudełeczko w kształcie serca i oznajmił „To była kuzynka, która
pomagała mi to wybrać. Nie było mnie tyle czasu z Tobą, bo szykowałem to
wszystko. Muszę Cię o coś zapytać. Czy zechciałabyś być panią Horan, a tym
samym zobowiązałabyś się do robienia mi przekąsek?”
Oczywiście Niall musiał dorzucić to swoje przysłowiowe trzy
grosze. Ale nie wahając się odpowiedziałaś „Oczywiście żarłoczku”.
To był jeden z najszczęśliwszych dni Twojego życia.
*ROK PÓŹNIEJ*
„I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz
że Cię nie opuszczę, aż do śmierci”. Taką oto przysięgę złożyliście sobie na
ślubnym kobiercu.
Po całej imprezie Niall powiedział Ci na ucho „Teraz już
jesteśmy na siebie skazani do końca życia”. Co prawda to prawda. Tylko ty, on i
wasze tony jedzenia, które Niall pochłania niczym odkurzacz. Ale i tak kochasz
tego żarłoka.
*DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Niall wyjechał na kilka dni. Ty od rana czujesz się
niedobrze. Masz mdłości, źle się czujesz. Zadzwoniłaś do mamy Niella, żeby do
Ciebie przyszła. Powiedziałaś jej co się dzieje. Ona odpowiedziała: „A może ty
jesteś w ciąży”
No tak. Przecież okres Ci się spóźnia. Ale przecież z
Niallem chcieliście jeszcze poczekać z dziećmi. A może to tylko przypadek, nie
ciąża.
- I co teraz? – zapytałaś teściowej
- Chodźmy do ginekologa – zasugerowała.
Po godzinie byłyście na miejscu. Ginekolog Cię zbadał.
Wyniki miały być za chwilę. Opowiedziałaś swojej teściowej, że z Niallem
najpierw planowaliście wspólną wycieczkę w góry, a na dzieci przyjdzie jeszcze
czas. Waszą rozmowę przerwała pani, która przyszła, trzymając w ręku wyniki. W
myślach było „tylko nie ciąża, nie teraz”.
- Gratuluję, jest pani w trzecim, tygodniu ciąży.
Pomimo, że nie chciałaś zachodzić jeszcze w ciążę ucieszyłaś
się. Ale jak Niall to przyjmie?
Po dwóch dniach wrócił Niall. Nie wiedziałaś jak mu to
powiedzieć. Chłopak zaczął:
- Wiesz kochanie, może wybierzemy się na zakupy przed
wycieczką? – pytał.
- Wiesz, bo jest problem.. Znaczy się dla mnie to nie jest
problem, nawet się cieszę, ale nie wiem, jak Ty to przyjmiesz …
- [t.i] jestem Twoim mężem. Zniosę wszystko.
- Jestem w ciąży.
Takiej reakcji Horana się nie spodziewałaś … Chłopak zaczął
skakać z radości i krzyczeć:
- BĘDZIEMY MIEĆ MAŁEGO HORANKA! JEEEJ!
Oboje byliście szczęśliwi, że na waszą wycieczkę pojedziecie
w trójkę.
* 9 MIESIĘCY PÓŹNIEJ*
Od samego rana dziwnie się czułaś. Bolał Cię brzuch i to
strasznie. Mama niella była przy Tobie i zasugerowała, że masz jechać do
szpitala.
- Ja nigdzie nie pojadę! Muszę jeszcze posprzątać pokój. –
postawiłaś na swoim.
Gdy tylko się nachyliłaś poczułaś bardzo silny skurcz. Wody
Ci odeszły. Zaczęłaś rodzić. Mama Niall krzyczała:
- Oddychaj. Wdech, wydech.
Byłaś przejęta, strasznie bolało. Gdy Niall dowiedział się, że zaczęłaś rodzić zaczął krzyczeć jak
mała dziewczynka. Jego mama go uspokajała mówić „Opanuj się, krzyczysz jak
dziewica”
Zaczęłaś się śmiać. Pojechaliście na porodówkę. Ale wejść z
Tobą mógł tylko mąż. Powiedziałaś:
- O nie, nie, nie! On krzyczy głośniej niż ja. On nie
wchodzi!
- Kochanie będę przy Tobie, obiecuję.
Jak obiecał, tak zrobił, był przy Tobie. Ale jak tylko
zaczęłaś przeć pielęgniarka kazała Niallowi przytrzymać Twoją nogę. Chłopak gdy
zobaczył głowkę zemdlał.
- No nie no! Wiedziałam, że ta ciota zemdleje! – krzyknęłaś.
Ale Niall wstał z podłogi i dalej Ci pomagał. Po kilkunastu
godzinach porodu na świat przyszedł Wasz syn. Podjęliście decyzję, że będzie
miał na imię Liam, ponieważ to Payne Was ze sobą poznał. Byliście szczęśliwi.
*3lata później*
Niall Junior (czyli wasz syn Liam) wraca z podwórka do domu:
- W co się bawiliście kochanie? – zapytałaś
- W ptaszki – odpowiedział
syn
- A co robiłeś? Ćwierkałeś, latałeś?
- Jadłem robaki mamo.
Zaczęłaś myśleć, co z tego waszego syna wyrośnie. Pewnie
wykapany tatuś. Niall wszedł do pokoju. Od razu powiedziałaś:
- Liam, powiedz tatusiowi, co robiłeś dzisiaj.
- O, pewnie coś jadłeś – powiedział Niall.
Mały zaczął mu opowiadać to samo co Tobie. Tata Niall
wybuchnął śmiechem i powiedział:
- Kocham Cię synku! Następnym razem zjemy we dwójkę.
Złapałaś się za większy już brzuszek i powiedziałaś:
- Oby to dziecko miało coś ze mnie i nie miało takiego
apetytu jak tamci dwaj, bo zbankrutujemy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)