wtorek, 20 sierpnia 2013

Imagin z Liamem


 
Przepraszam za długą nieobecność ;*

Jest sobota wieczór. Deszcz pada i wygląda na to, że nie ma zamairu przestać. Szłaś sama przez park. Właśnie mija rok od kiedy nie żyje twoja mama. Wspominasz dzień jej śmierci.
*wspomnienie*
Tata jak zwykle przyszedł do domu po pracy. Z mamą zrobiłyście mu obiad. Dzisiaj jest 30 rocznica ich ślubu. Tato przyniósł do mamy ogromny bukiet, składający się z 30 czerwonych róż. To ulubione kwiaty mamy. Byli szczęśliwym małżeństwem. Tata oznajmił, że zabiera dziś mamę do restauracji na kolację i do teatru. Ty w tym czasie miałaś zostać w domu. Nadszedł wieczór. Rodzice ubrali się elegancko i wyszli. Pamiętasz jak strasznie długo ich nie było. Położyłaś się spać. Rano nadal ich nie było. Do drzwi zapukała policja. Okazało się, że rodzice mieli wypadek samochodowy. Ktoś uderzył w nich znad przeciwka. Mama zginęła na miejscu, tata tafił w ciężkim stanie do szpitala.
*koniec wspomnienia*
Od tamtego czasu tata zaczął pić. Na tym się nie skończyło; bił Cię,poniżał. Miałaś tego dosyć, więc przeprowadziłaś się do babci. Ten park jest właśnie kilka metrów od jej domu.
Ale babcia nie wiedziała o Twojej tajemnicy, nikt o niej nie wiedział, z wyjątkiem twojej przyjaciółki, która robiła to samo. Popadłyście w nałóg, zaczęłyście brać narkotyki.
Dziś w parku zastanawiałaś się nad tym. Rozpłakałaś się, bo przez nie straciłaś chłopaka. Z oczami pełnymi łez zaczęłaś biec w kierunku domu. Po drodze wpadłaś na jakiegoś chłopaka.
- Mogę Ci w czymś pomóc?- zapytał.
- Nikt mi nie może pomóc - odpowiedziałaś i pobiegłaś dalej.
Chłopak przez jakiś czas biegł za Tobą, ale zgubiłaś go.
Nazajutrz jak zwykle poszłaś do pracy. Pracowałaś jako kelnerka w restauracji. Nie mogłaś uwierzyć w to, kogo tam spotkałaś.
Był to chłopak z parku. Też Cię poznał. Był z rodziną. Podeszłaś do stolika, przyjęłaś zamówienie. Gdy nagle mały chłopczyk, to chyba był brak chłopaka z parku wylał na Ciebie wodę.
Wszyscy się przejęli. Jakaś pani (chyba jego mama) zaczęła Cię przepraszać.
- Przepraszma panią. On nie chciał - zaczęła.
- Nic się nie stało. Przepraszam, pójdę się przebrać. - powiedziałaś, po czym poszłaś się przebrać.
Rodzina chłopaka wraz z nim zjadła posiłek i wyszli z restauracji. Było Ci przykro, bo chciałaś przeprosić chłopaka za wczoraj.
Dochodziła 19, kończyła się Twoja praca. Założyłaś kurtkę i wyszłaś z lokalu.
Wracałaś przez park, gdy nagle ..... ktoś zasłonił Ci oczy. Myślałaś, że to Twoja przyjaciółka, więc nie stawiałaś oporu i nie zaczęłaś panikować. Osoba dość mocno trzymała dłoń na Twojej twarzy, zaczęło Cię to boleć.
- Dość, przestań. Wyrwałaś się i zobaczyłaś, że to nie była twoja przyjaciółka, tylko jkiś człowiek w czarnej kominiarce. Zaczął mówić, że masz być cicho, bo inaczej Cię zabije. Ty zaczęłaś krzyczeć ze strachu. On natychmiast rzuciał sie na Ciebie i zaczął Cię bić, kopać. Poczułaś, jak zadaje Ci kolejne ciosy prosto w brzuch. Powoli traciłaś przytomność. On popchnął Cię na jakieś drzewo, uderzyłaś w nie głową. Nie miałaś już siły. Napastnik zaczął zdejmować z Ciebie ciuchy. Mówił ,że albo będzies zcicho, albo będzie musiał Cię uderzyć. Krzyknęłaś. Na nic to było. Nikt Cię nie usłyszał, a dostałaś za to w twarz. Czułaś się coraz słabiej. Ale nagle przestałaś czuć na sobie napastnika. Nie zdąrzyłzrboić tego ,co zamierzał, bo ktoś przerwałmu jego plany. To byłwysoki, dorze zbudowany chłopak. Widziałaś, że dzwonił, pewnie po policję i pogotowie. Człowiek, któy chciał się do Ciebie dobrać soatałod niego w twarz i się przewrócił. Chłopak, który Cię uratował podbiegł do Ciebie. Zobaczyłaś, że to chłopak z restauracji. Zaczął mówić:
- Nic Ci nie jest? Wszystko okej?
- Prawie, strasznie boli mnie brzuch. On chciał mnie zgwałcić - odpowiedziałaś i zaczęłaś płakać.
- Proszę, nie płacz. Jestem Liam. Chciałem Ci pomóc kilka dni temu, ale uciekałaś ode mnie. Aż tak źle wyglądam?
Zaśmiałaś się, a to było celem chłopaka.
- Wręcz przeciwnie. Jesteś bardzo przystojny. Chciałam Cię przeprosić za wszystko, ale już nie było Cię w restauracji.
- Spokojnie. Jest już policja i pogotowie. Ten, który chciał Ci to zrobić dostanie za swoje. Trzymaj się.
Powiedizał chłopak, ale lekarze szybko go od Ciebie odciagnęli i zaczęli Cię badać. Powiedzieli, że biorą Cię do szpitala. Nie chciałaś tam jechać, ale powoli traciłaś przytomność. Liam zaczął się dopytywać, do jakiego szpitala Cię biorą, bo chciał pojechać razem z Tobą. Lekarze mu odpowiedzieli i prosili, aby zawiadomił Twoich bliskich i złożył zeznania. Więcej już nie pamiętasz, bo straciłaś przytomność.
Obudziłaś się dopiero w szpitalu następnego dnia. Obok Ciebie była babcia. Cała zapłakana powiedziała, że cieszy się, że nic Ci nie jest. Powoedziała też, że ktoś na Ciebie czeka. Myślałaś, że to Liam, ale to był Twój tata. Miał w ręce bukiet kwiatów i jakieś zdjęcie. Babcia wyszłą, zostawiając Was samych. Tato usiadł na krześle, jakie było obok Ciebie. Zaczął: 
- Córciu, tak strasznie chciałem Cię przeprosić. Źle się zachowałem, zostawiając Cię samą z tyloma problemami. Ale po śmierci mamy nie mogłem znaleźć sobie miejsca, nie mogłem sobie poradzić i zacząłem pić. Zmieniłem się już. - mówił przez łzy - Zmieniłem się specjalnie dla Ciebie, bo Cię kocham.
- Tato, ja też Cię kocham, ale nie wiem, czy będę potrafiła Ci wybaczyć... - opowiedziałaś
W tym momencie tato pokazał Ci zdjęcie, które widziałaś, że trzymał, ale nie wiedziałaś, co było na tym zdjęciu...
- Poznajesz tę panią? ona zawsze potrafiła wybaczać - pokazał Ci zdjęcie mamy.
Rozpłakałaś się i mocno przytuliłaś tatę. Postanowiłaś mu wybaczyć, bo przecież każdy w życiu popełnia błędy. Tuliliście się, gdy do Twojego szpitalnego pokoju wszedł ktoś. Nie widziałaś twarzy, bo miał ją zasłoniętą ... ogromnym bukietem czerwonych róż. Tato powiedział, że nie będzie przeszkadzał i wyszedł. Nagle zza pięknego bukietu ukazałą się jeszcze piękniejsza twarz - twarz Liama. 
- Jak się czujesz księżniczko? - zapytał i na przywitanie pocałował Cię w policzel.
- Dzięki Tobie wszystko dobrze. Dziękuję, jesteś cudowny! 
 
*kilka lat później *
Zrozumiałaś, że zakochałaś się w Liamie i że to ten jedyny.. Chcieliście być razem an zawsze i dzień dłużej! Liam jest bardzo oryginalny i podczas Twojego występu w X Factorze wszedł na scenę i Ci się oświadczył . 
Miło mieć przy sobie bratnią duszę.

Podoba się ? :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Imagin ze stronki na FB

Zapatrzony w zaparowaną szybę przejechałem palcem po jej powierzchni czując na skórze przyjemny, rozdzierający ją chłód. Nic tak nie koiło moich zszarganych nerwów jak ten kawałek spowitego zimowym mrozem szkła. Gdyby wiedziała co ją czeka.. Skarbie znów sobie przeskrobałaś i nigdy więcej już tego nie powtórzysz. Z moich ust wydobył się śmiech. Opanowałem się jednak po chwili, przypominając sobie, że stoję na półpiętrze jej bloku. Dziś chciałem być niezauważony, a kilka dni temu.. najważniejszy. Zawsze chciałem taki być, ale ona najwidoczniej tego nie rozumiała, nie chciała zrozumieć. I już nigdy tego nie zrozumie. Moje małe kochanie zapomniało, że mam klucze od mieszkania. Oj głupiutki, głupiutki misiu. Spojrzałem na zegarek. Punkt czwarta. Pora na prysznic, prawda?Delikatnie przekręciłem kluczyk w zamku, który zacharczał, tak samo jak moje sumienie. Sumienie mordercy i samobójcy. Znałem dom na pamięć. Kupiliśmy i umeblowaliśmy go według własnych upodobań. Był chaosem a jednocześnie oazą dla nas obojga. Gdybym mógł, zamknął bym ją w nim i nigdy nie wypuszczał. Ostatni raz spojrzałem na sofę w salonie. To tam przy włączonej muzyce relaksowaliśmy się w swoich ramionach, gdzie często usypiałaś. Lubiłaś to, prawda? Po chwili kierowałem się długim i ciemnym korytarzem w stronę światła, wpuszczanego do niego przez uchylone drzwi. Ciemność mi nie przeszkadzała. Dzięki ciemności człowiek myśli racjonalnie, skupia się na swoich rozważaniach, a jednak było tam światło, które zakłóciło głos prawdziwego mnie. Louisa Williama Tomlinsona, który nawet nie przypuszczał, że tak łatwo dostanie się do środka. No tak, nigdy nie zrobiłem jej krzywdy, więc pewnie dlatego nic nie było jej straszne, chociaż powinno, bo to przecież ja chroniłem ją przed złym, a teraz nie byliśmy razem.. Ale jak mogła czuć się straszne w domu, w którym niegdyś czuć było miłość i pożądanie? Niegdyś.. Czy Ty mnie kochasz? – miałem ochotę zapytać stojąc za jej postacią w łazience spowitej mgłą, oparami ciepłej wody. Jej ciało było dla mnie idealne. Prosiło się o dotyk, który był dla mnie jak substancja niezbędna do życia. - Daj mi siebie – krzyknąłem. Tak krzyknąłem uderzając zrozpaczony w drzwiczki. Chciałem tylko jej, jej z powrotem. Obróciła się w szoku, zakrywając się rękoma. Otworzyła kabinę wypadając z niej szybko i cofając się parę kroków tak, by zachować między nami dystans. Bała się, bała się mnie. Wyczułem to w jej zachowaniu, gestach, mimice, tonie głosu. - Jak tu wszedłeś? – chwyciła ręcznik leżący na półce szybko się nim owijając. Odbierając mi ostatnie najpiękniejsze widoki mojego życia. Rzuciłem pękiem kluczy pod jej nogi. Klucze od bramy, garażu, piwnicy, skrzynki pocztowej i w końcu mieszkania. Spojrzała na nie załamana kompletnie nie wiedząc co zrobić. Podczas jej nieuwagi podszedłem kilka kroków bliżej. Gdy się zorientowała, nerwowo przycisnęła się plecami do ściany. - Louis proszę Cię o natychmiastowe opuszczenie łazienki, domu – poprawiła się szybko trochę niezdarnie, łapiąc oddech i większy kontakt ze ścianą. Przylegała do niej całym swoim ciałem, paznokciami skrobiąc farbę. Podłoga była śliska, a ona na boso, nie minęła nawet chwila, gdy z wielkim hukiem zderzyła się z kafelkami. Moje serce zadrżało. To nie miało być przecież tak. Klęcząc obok niej przyciągnąłem omdlałą do siebie. Objąłem jej głowę delikatnie całując jej czubek. - No już skarbie, obudź się – w moich oczach pojawiły się łzy. Niech nie umiera, przecież nawet nie wie jak ją kocham. Czułem bicie jej serca na swoim ramieniu. Żyła. Ciągle żyła. Siedziałem tak czekając aż w końcu się obudzi. Czas mijał i mijał, a ja układałem w swojej głowie coraz drastyczniejsze sceny. Swoim wypadkiem dała mi tylko czas na zastanowienie jak popełnić zbrodnię idealną. Wyciągnąłem z kieszeni spodni zawiniątko, dobrze wiedziałem co się w nim znajduję. Srebrny przedmiot błysnął w świetle lampki, jego idealne ostrze aż prosiło o jedno sieknięcie. Przejechałem materiałem po nim, by oczyścić go z najmniejszej drobinki kurzu. Zadowolony uśmiechnąłem się. Wszystko było już gotowe.Przysunąłem zimny przedmiot do jej cieplutkiej szyi przesuwając po niej delikatnie. Rozpruwając ją nie wgłębiając się nadto. Chciałem po prostu się przygotować do zadania ostatecznego ciosu. Po jej obojczykach spłynęła krew zmieszana z wodą i pianą. - Louis – pisnęła przebudzając się. Spojrzała na strużki krwi spływających po jej ramionach i dłoniach. – Skarbie co się stało? Dotknąłem opuszkami palców rany jaką jej zadałem, gdy ta schowała swoją twarz w zgłębieniu mojej szyi, wciągając drogą wodę kolońską jak najlepszy narkotyk świata. Była nieświadoma tego co się stało i miało stać za kilka minut. - Kocham Cię – szepnęła słodko do mojego ucha. Zaśmiałem się jak psychiczny morderca z horrorów. Wtedy dostrzegła, że coś jest nie tak. Chciała się odsunąć, lecz mocniej przyciągnąłem ją do siebie ograniczając jej zdolność poruszania się. Spojrzała na moje dłonie spowite krwią, trzymające ostrze. Dotknęła swoimi dziewiczymi palcami szyi uciskając ją kurczowo. - Coś ty narobił? Nie odpowiedziałem. Wyciągnąłem dłoń przed siebie i przejechałem nożem po wewnętrznej stronie nadgarstka. - Uspokój się! – krzyknęła żałośnie, próbując wyrwać mi narzędzie. Obróciłem ją na plecy przyciskając do podłogi. - Wymiana krwi – zaśmiałem się w głos znów dotykając ostrzem jej policzka. – A pamiętasz jak mnie kochałaś? - Nadal Cię kocham – zadrżała pod moim ciałem. Jej strach dodawał mi odwagi. - A potem zaczęłaś oglądać się za innymi – westchnąłem. – Rozmawiać z nimi, dotykać ich.. - Wygadujesz bzdury, zawsze byłam, jestem i.. - I będziesz moja już na zawsze skarbie – ostrym ruchem cisnąłem nożem w okolicach jej krtani. Zacharczała plując krwią. Zaczęła się wyrywać, kręcić, kopać mnie nogami i wbijać palce w świeżą ranę na moich żyłach, a kiedy to nie pomogło, odpuściła. Rozmazałem ciecz na jej dekolcie dekorując go pocałunkami. Przesunąłem kciukiem koło jej oka ścierając słone łzy. Uniosłem się nad nią po chwili przeciągając ją do pozycji siedzącej, przytulając do swojej klatki piersiowej, bawiąc się brudnymi od krwi włosami. Odkaszlnęła kilka razy wypluwając kolejne porcje krwi. Westchnąłem zadowolony spoglądając w sufit. - Umrę – nie panikowała, powiedziała ze spokojem wycierając twarz o moją koszulkę. - Umrzemy – poprawiłem ją znów przykładając ostrze do własnej dłoni. Ostatkami sił wyrzucając przedmiot z mojej dłoni, który z głośnym hukiem odbił się od kafelek pod ścianą. Bez życia przymykała oczy, poruszając ustami bezwładnie. Była już wiotka. Widziałem, że to jej koniec. Iskierka jej życia wypala się w moich ramionach. - Zawsze Cię Kochałam – powiedziała ‘na odchodne’ przymykając zmęczone oczy, zasypiając snem wiecznym. Osunąłem się pod ścianą przyciskając jej ciało do swojego. Sam traciłem kontakt z rzeczywistością. Po jakimś czasie usłyszałem huk zamykanych drzwi, ale nie miałem siły otworzyć oczu.Obudziłem się w białym pomieszczeniu wypełnionym światłem. Jestem w niebie? Raczej nie, do nieba nie trafiają mordercy. Mordercy.. zabiłem ją naprawdę. Krzyknąłem w przestrzeń próbując powstrzymać łzy. Uświadomiłem sobie, że to nie był chory sen. Co najlepszego zrobiłem. Ktoś wbiegł do pokoju, chyba kilka osób. Próbowali mnie uspokoić, opanować moje energiczne, pełne żałości ruchy. Przypięli mnie, zapięli w kaftan jak osobę psychiczną. - Pora zmienić cele – powiedziała wysoka blondynka, na jej twarzy malowało się przerażenie. - No co, długo tu pracujesz, psychola nie widziałaś?! – krzyknąłem w jej twarz śmiejąc się. Wyprowadzili mnie szarpiącego się na korytarz. Mijaliśmy osoby, które znałem. Moich przyjaciół. Lokers przyparty do ściany uderzał o nią głową, obok niego Niall poklepujący go po plecach sam ocierając łzy. Na ławce siedziały trzy dziewczyny płaczące w swoje ramiona, jedna z nich przytulana przez Zayna, który był blady jak odzież ochronna, którą miał na sobie. Liam rozmawiał z lekarzem nerwowo przeczesując swoje włosy. Patrzałem na każdego ze znajomych z wielkim żalem, bo ich pieprzone życia toczyły się w najlepsze. Po chwili upadłem na posadzkę, gdy niczym dzikie zwierze rzucono mnie do pokoju, pokoju bez klamek. Zawyłem wiedząc gdzie jestem, wiedząc dlaczego się tu znalazłem. Rozdrapałem rany na moich dłoniach, własną krwią kreśląc Twoje imię na ścianie, bo jesteś tylko moja. 


Ewelina :D