-Daj mi spać!-Krzyczysz,bo czujesz jak twój ukochany zaczyna cię łaskotać!
-Ale kotku...Jest już 13!O 15 idziemy na imprezę do 1D.Zapomniałaś?-Tak.Nie przewidziałaś się.Idziesz na imprezę do 1D.Z kim?Z twoim chłopakiem -Justinem Bieberem!
-Jeszcze 5 minut!-Powiedziałaś do Jusa.
-Niee ! -W tej chwili Justin uderzył cię poduszką.Wiedziałaś,że to oznacza: Wojnę na poduszki!Ta wojna trwała około 10 minut.
-To jak,dasz mi jeszcze pospać?-Zapytałaś się słodko.
-Dam kotku-I wtedy Jus cię cmoknął w czoło.
I zasnęłaś.Obudziłaś się jakiś czas później.Patrzysz na zegarek.Godzina 14:32...Ziewnęłaś,ale zaraz się ogarnęłaś,że za niecałe pół godziny masz być na imprezie.Szybko się umyłaś,ubrałaś i uczesałaś.Przed wyjściem przejechałaś tylko błyszczykiem i machnęłaś tuszem.To wszystko zrobiłaś w dokładne 20 minut.
-Kocie,jesteś jeszcze?-Usłyszałaś głos Jusa.
-A co,miałam wyjść oknem?Hahaha-Zaśmiałaś się,bo Justin był na dole i słyszałby,że drzwi się otwierają.
-Chodź,wsiadaj do samochodu-Powiedział chłopak.
Poszliście do samochodu i pojechaliście do 1D.
**Po powrocie**
Jesteś kompletnie pijana.
-Słyszysz mnie?[T.I] rozumiesz co mówię?-Widać,że Jus się o cb martwił
-Taa rozumiem*HIK*
Justin położył cię do łóżka i poszliście spać.
Tak minęło wam kilka miesięcy,kilka pięknych miesięcy.Pewnego dnia Jus oznajmił:
-[T.I] mam trase koncertową,muszę wyjechać.Przepraszam.
-Mogę przecież pojechać z tobą??
-Nie,producent zakazał brać kogokolwiek.Zrozum.
-Spoko rozumiem.
I pomogłaś Justinowi się spakować.
Następnego dnia chłopak pojechał na lotnisko.
-Będę do ciebie codziennie dzwonił.Nie martw się-powiedział na pożegnanie.
"Czy jakakolwiek dziewczyna na świecie ma tak wspaniałego chłopaka?"-pomyślałaś już w domu.
Trzy miesiące później dowiedziałaś się,że jesteś w ciąży z Jusem.Zadzwoniłaś do niego:
-Halo,Jus?Będziesz ojcem!Jestem w ciąży!-powiedziałaś szczęśliwa.
-Co?!Tak!Będę ojcem!Alee....My mamy po 18 lat!Ale co tam!Będę ojcem!-Justin powiedział to bardziej zachwycony niż ty.
I jeszcze chwile porozmawialiście jeszcze chwilę i się rozłączyliście.
Cztery miesiące później dostałaś telefon od menagera Justona.
-Halo,pani [T.I]?Z tej strony menager Justina.Pański chłopak,leży w szpitalu.
-CO?!CO MU SIĘ STAŁO?!-Wykrzyczałaś
-Proszę mówić spokojnie.Justin został napadnięty przez swoje psychofanki,gdy był na zakupach.
-Wyjdzie z tego?
-Oczywiście.Mogłaby pani przylecieć tutaj?Zafundujemy podróż.
-Ale ja jestem w 7 miesiącu ciąży.
-Poleci pani I klasą.Zakupimy także lekarzy.Ach,i to będzie prywatny samolot.
-No dobrze.
Spakowałaś się i dwa dni później wyleciałaś do Los Angeles,gdzie aktualnie przebywał Justin.Kilka godzin lotu i po wszystkim.Nic specjalnego w samolocie się nie wydarzyło.Na szczęście.Poszłaś ze swoim brzuszkiem do szpitala.Przy wejściu czekał na ciebie menager Justina.
-Niech pani ze mną pójdzie.-Powiedział i poszliście do sali z Justinem.
-Cześć kotku..Ooo jaki duży brzuszek-Powiedział na pół przytomny chłopak,gdy zobaczył,że wchodzisz.
-Cześć Jus.Kiedy wyjdziesz?-Zapytałaś się i pocałowałaś Justina w policzek.
-Mieli mnie wypisać dzisiaj rano,ale jednak zrobią to wieczorem,bo nie zrobili jakichś badań.
-Dobrze.Zostaniemy tu z tobą.
-Czemu zostaniecie?A nie zostaniesz?-Zdziwił się Jus.
-A chłopczyk?
-To będzie chłopczyk?-zapytał Bieber.
-Tak.-powiedziałaś.
Później poszłaś do prestiżowego hotelu,w którym najpierw mieszkał Justin.Dał ci klucze,a "służący" Justina wzięli twoje bagaże.
-WoW,ale chata!-Powiedziałaś,kiedy weszłaś.'Służący" odłożyli twoje rzeczy,a ty się umyłaś i poszłaś spać.Nawet nie zauważyłaś kiedy Justin wszedł i położył się razem z tobą.Dopiero rano,zobaczyłaś przyszłego ojca w łóżku.
Około 15,zaczęliście się pakować.
-Ty też wracasz?-pytałaś Jusa.
-Taa,zerwałem kontakt,bo wolę być z tobą niż na jakiejś trasie.
I wróciliście do Londynu,do domu.
Dwa miesiące później urodziłaś syna,nazwaliście go po tacie Drew.
A gdy synek skończył roczek,wzięliście ślub i żyliście,a raczej żylibyście szczęśliwie,gdyby nie to,że gdy wracałaś ze sklepu potrącił cię samochód.W związku z tym,Justin mający na swoim koncie kilkadziesiąt milionów,porzucił karierę,sprzedał willę i mieszkając w jednorodzinnym domku wychowywał samotnie małego Drewa.
THE END
Słodki!!!1
OdpowiedzUsuńOjeej. :c Dlaczego smutny koniec ?!?!?!? :X
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń♥_♥
OdpowiedzUsuńWhat the fuck ? czemu taki smutny koniec , a tak fajnie się zapowiadało =<
OdpowiedzUsuń