środa, 5 czerwca 2013

Larry +18

-Mamo,idę na imprezę ok?-wołasz z pokoju.
-Dobrze,ale nie rób tam nic nie stosownego.-słyszysz w odpowiedzi
_Mam przecież 19 lat mamo!
Więc zaczęłaś się zbierać.Ubrałaś się w czarne Conversy,sukienkę w paski i na głowę bandankę.
-Ulala,ładnie wyglądasz.-słyszysz gdy przechodzisz obok salonu.To twój tata.-Pod wieść cię?
-Poproszę.
Twój tata zawiózł pod podany adres.
-Kto tu mieszka?-powiedział twój tata,gdy zobaczył willę.
-Harry...No wiesz,ten z klasy.
-Dobrze.Ja idę,baw się dobrze pa!
-Pa tato.
Weszłaś do willi.W środku wszyscy z klasy.
-Cześć wam!-powiedziałaś.
-Cześć [T.I]-przestraszyłaś się,bo usłyszałaś to niespodziewanie,zza siebie.Poczułaś,że ktoś cię objął.To był on.Louis.Przystojny kuzyn Harrego,a zarazem twój przyjaciel
-Myślałem,że nie przyjdziesz.-po tym zdaniu cmoknął cię w policzek.
-Przyszłam,przyszłam.
Marchewkowy ściągnął ci kurtkę.
-Paski? *.* Oo paski!-zaczął Lou.
Zaczęłaś się śmiać.
Poszliście do salonu,do innych.Usiedliście w waszym ulubionym miejscu u Hazzy-na kanapie pod oknem.To właśnie tam siedzieliście,gdy się poznaliście.
Czekaliście jeszcze na Rose-dziewczynę Harrego.Przyszła około 10 minut później.
Zaczęła się impreza.
Najpierw muza na fulla,chipsy,cola,ciastka itp.Jak zwyczajne przyjęcie urodzinowe.Około 2 godziny później usłyszeliście dzwonek.
-O,przyszła przesyłka,nareszcie.-powiedział Harry i poszedł otworzyć.
Widzieliście,jak wręcza facetowi kilka tysięcy. Niektórym pojawił się dziwny uśmiech na twarzy. Louisowi też.
Loczek wrócił z paczką do salonu i powiedział.
-No to teraz dopiero będzie zabawa,hehe.-powiedział.
Rozpakował paczkę.Była duża.Były w nim małe czarne pudełeczka.
-Ile nas jest?1...3...5...7...18....26.Ok.Wystarczy dla wszystkich.-Hazz powiedział podejrzanie.
Każdemu wręczył pudełeczko.
-Jeszcze nie otwierajcie.Zaraz przyniosę coś do popicia.-powiedział.
Poszedł do kuchni.Usłyszeliście szkoło obijające się o siebie.Harry wrócił trzymając w ręku butelki z alkoholem.
-Louis,chodź,pomożesz mi wziąć kieliszki.
I tak 26 kieliszków było w salonie.Harry rozlał alkohol.
-No spoko,to teraz otwieramy pudełka,nie?-zaśmiał się.
Otworzyliście.Byłaś przerażona.Ale jak to?Harry,twój kolega,chciał was wszystkich naćpać?W pudełku był joint (narkotyk) i zapalniczka.
Lou wrócił do ciebie i zdziwiony zapytał?
-Co się tak patrzysz?
-Bo ja...nigdy nie brałam narkotyków.
-E tam.Ja też nie,ale spróbować można,nie?
-No,ale wiesz..W jeden dzień alkohol i narkotyki?To nie przesada?
-Nie!Dobra,chodź zapalaj.
Zapaliłaś.Poczułaś przyjemny zapach.
-No weź do buzi i pociągnij.
Zrobiłaś to.Nie smakowało ci to,ale nie chciałaś skończyć.Nie wiedziałaś czemu.
Podszedł do was Harry.
-I co,smakuje?
-No nawet.
-To popij.
-Że co?
-No napij się.-Hazz podał ci kieliszek.
Napiłaś się.Poczułaś się bosko.
-Harry,masz jeszcze jointy?-spytałaś.Chciałaś jeszcze.
-Jointów nie,ale proszek.
-To dawaj.
I tak było kilka razy nie tylko z tobą.
Po około godzinie wszyscy byli naćpani.
-To co teraz?-pytałaś się.
-Nie wieeem.-powiedział Louis.
-Ej,a może butelka?-zaproponowała Rose.
-A na co?-Lou się uśmiechnął.
-Na sex!!-krzyczał Harry.
Wszyscy usiedliście w kółku.Na przemian-dziewczyna,chłopak,dziewczyna,chłopak.Wypadło,żę Lou był na przeciwko ciebie,a obok-Harry.
Loczek zakręcił.Wypadło na Emily,klasową przylepę i Adriana-kujona.
Rozebrali się.Emily rozchyliła nogi,a Adrian w nią wszedł.Zachciało się tego samego.
Słyszałaś już wiele razy,że to przyjemne.
Harry kręcił około 10 razy.Ani raz nie wypadło na ciebie.
-Dobra,nie chce mi się już kręcić.Lou,teraz ty.-powiedział organizator przyjęcia.
-No,ja kręcę,to moje zasady.Jeżeli czubkiem wypadnie na chłopaka-ma pełną władzę nad dziewczyną.Jeżeli dołem-jest na odwrót.
I zakręcił.Wtedy wydało na ciebie i na niego.Na kogo czubkiem?Na niego.Trochę się przestraszyłaś.To był twój pierwszy raz.Ale nie stawiałaś oporów.Lou kazał ci się położyć w środku kółka.Zaczął cię rozbierać.Najpierw sukienka i stanik.Nie mógł sobie poradzić ze stanikiem,więc go urwał.Poczułaś ja dotyka twoich piersi.Nagle przestał,szepnął coś do Harrego i znowu wrócił.Zaczął skręcać twoje sutki,aż do czasu,kiedy stwardniały.W tym czasie wrócił Loczek ze sznurkami,wibratorem i szampanem.Związał ci ręce,nogi i przywiązał do stolików.Lou zabrał się za dół.Miałaś na sobie tylko majtki.Rozerwał je,tak jak stanik.Najpierw dotknął twojej cnoty po wierzchu.Potem poczułaś,że wszedł w ciebie.Zaczęłaś wyć z zachwytu.Poczułaś się jak w niebie.To było jeszcze lepsze niż narkotyki.Chwilę potem Lou doprowadził cię do orgazmu.Wyszedł z ciebie i zaczął zlizywać soki.Wziął otwieracz i otworzysz szampana.Włożył ci go.Poczułaś jak płyn przelewa ci się w cnocie.Potem wibrator.I tak około godziny.Kilka dni potem Lou zapytał się:
-Chciałabyś ze mną chodzić?
-Nie wiem.
-Czemu?
-Bo wiesz.Pierwszy raz miałam,gdy byłam naćpana.
-No ale wiesz.To była impreza.A na niej dzieje się wiele różnych rzeczy.
-Dobra.Ale nikomu nie mów!
-Nie powiem,nie martw się.-po tych słowach Louis cię pocałował.

THE END

I jak?Podoba się?Jeżeli tak,to super ;)
Piszcie z kim chcecie następny i jaki.



5 komentarzy:

  1. Imagin super, pozdrowienia z podłogi xD . Teraz bym chciała imagina o Zaynie wesoły :) . I mam jeszcze jedną prośbę, mogłabyś zadedykować mi tego imagina ? Czekam na odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a chciałabyś imagina z Zaynem, ale z dedykacją ode mnie? ;)

      Usuń
    2. Szkoda żę dopiero teraz to zobaczyłam!Zaraz zabieram się za czytanie ;)

      Usuń
  2. To miał być imagin o Larry'm ...
    Ale i tak fajny.

    OdpowiedzUsuń